Forum www.inperpetuum.fora.pl Strona Główna

Powrót do koszmaru z dawnych lat (Szkic czegoś dłuższego)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.inperpetuum.fora.pl Strona Główna -> Proza
Autor Wiadomość
Monivrian
Pani Ciemności
Pani Ciemności



Dołączył: 13 Sty 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:31, 13 Sty 2010    Temat postu: Powrót do koszmaru z dawnych lat (Szkic czegoś dłuższego)

"Powrót do koszmaru z dawnych lat"

— Macie go? — zapytał zimno Władca Ciemności, wpatrując się natarczywym wzrokiem w twarze sług odzianych w purpurowe szaty. Smukła dłoń swobodnie zwisała na poręczy Czarnego Tronu. Drugą skrywał pod czarną, skórzaną rękawicą.
Jeden z gwardzistów wystąpił naprzód, padając na kolana przed swoim władcą. Spuścił wzrok ku ziemi, jakby uważał się za istotę niegodną spojrzenia w twarz Imperatorowi Arathei. Wszakże zawsze stał najbliżej niego, ale nigdy nie ważył się na to.
— Tak, panie — oznajmił. — Gareldh jest już w celi.
Kąciki ust Uthera wygięły w okrutnym uśmiechu.
— Spisałeś się doskonale, Epipidymiuszu — powiedział cicho.— Możesz unieść na mnie wzrok, bo jesteś tego godzien w moich oczach. Przyprowadźcie go do moich komnat.
Gwardziści pokłonili się głęboko i opuścili salę tronową, pozostawiając Władcę Ciemności samego. Rozsiadł się wygodniej na tronie. Ta wieść wypełniła jego czarne serce nieprzebraną radością, w końcu po wielu latach mozolnych poszukiwań, on znów należał do niego. Rozejrzał się po mrocznym, pustym holu sali tronowej, po czym powstał z miejsca. Spokojnym krokiem udał się w stronę swoich komnat.

Siedział na łożu z podkulonymi nogami, nie starając się rozejrzeć po bogato urządzonej komnacie. Jego dłonie bezsilnie zaciskały się w pięści, wiedział, że nie mógł zrobić już nic, by odmienić swoją sytuację. Zablokowali mu przecież moc i zamknęli magicznie komnatę i teraz tylko Imperator zdoła ją otworzyć. W rozpaczy wbił wzrok ziemię. Kruczo czarne włosy z pasmami szkarłatnych w nieładzie rozsypywały się na ramionach Morvalata. Już dawno powinien się pogodzić ze swym losem. Kiedyś był władcą królestwa Morvalatów na Orhanarwie, które po wielu latach spokoju zostało zniszczone przez Aratheiczyków. Po tej przeklętej wojnie stał się niewolnikiem i zabawką Uthera. Były to najgorsze lata jego życia; każdego dnia gwałcony, torturowany i upokarzany. Były chwilę, że chciał ze sobą skończyć, lecz nie potrafił samemu zadać sobie śmierci. Aż pewnego dnia odnalazł go Deranmar — jego najlepszy przyjaciel. To dzięki niemu zdołał uciec z tego piekła.
Teraz znów znajdował się w nim z powrotem. W Rant Or Mar. Koszmar sprzed lat wrócił, gdy już uwierzył, że nie ujrzy więcej twarzy swojego oprawcy. Zastanawiał się, czy zdoła zebrać w sobie dostatecznie dużo sił, aby stawić mu czoła z dumnie podniesioną głową.
Drzwi komnaty otworzyły się, do środka powolnym krokiem wszedł Uther. Na jego widok, Gareldh poczuł nieprzyjemny skurcz w żołądku. Tej chwili obawiał się najbardziej. Stał jak skamieniały, kiedy on zaczął do niego coraz bliżej podchodzić. Mroczny Władca znacznie przewyższał go wzrostem. Nawet nie wydobył ze ściśniętego ze strachu gardła żadnego słowa. Potrafił tylko stać i patrzeć, jak odległość między nim, a oprawcą maleje w drastycznym tempie. Imperator zatrzymał się przed nim; brutalnie ujął jego podbródek, złożył na wargach pocałunek, od którego w oczach byłego Władcy Orhanarwy zalśniły łzy.
— Witaj z powrotem, z a b a w e c z k o — powiedział cicho Uther, kładąc wyraźny akcent na ostatnie słowa. — Długo cię nie było, zaczynałem już za tobą tęsknić.
Gareldh milczał. Wciąż nie potrafił wydobyć słowa, jego gardło było ściśnięte przez strach, aż do bólu. Ale co by zmieniło, jeśliby się odezwał? Nic! On był głuchy na wszelkie błagania o litość, przecież i tak wydrze z niego wszystko, co będzie chciał. Wystarczył jeden kaprys, aby odrzeć go z całej godności i pozostawić go z krwawiącą duszą i zbrukanym ciałem.
Znów poczuł, jak jego usta chciwie przywierając do jego warg, wyciskając na nich długi, brutalny pocałunek. Szybkim ruchem skrytej pod rękawicą, prawicy rozsupłał wiązania jego koszuli, wsunął lewą dłoń w jej fałdy i począł energicznie masować jego sutki. Rękawica nagle zniknęła z prawicy, pozostała zimna, stalowa replika ludzkiej dłoni, która zajęła się drugim z sutków. Przez ciało Morvalata przeszedł dreszcz zimna i czegoś na kształt przyjemności. Z każdym jego dotykiem, Gareldh czuł, jak powoli zatraca się w rozkoszy i zanurza w koszmarze z dawnych lat. Po policzkach zaczęło spływać coraz więcej łez.
Uther widząc to, zaśmiał się mu w twarz. Pchnął go brutalnie na jedną ze ścian i zdarł z niego spodnie. Po jego ciele rozlało się uczucie wstydu i upokorzenia. Zrozumiał, że on znów mu to zrobi.
— Długo na to czekałem, kochany — usłyszał przy swoim uchu szept Władcy Ciemności, gdy ten rozpiął swój pas.
Gareldh poczuł, jak jego ramiona oplatają go w pasie, niczym węże. Metalowa dłoń z łatwością odnalazła przyrodzenie niewolnika i zacisnęła się na nim bezlitośnie. Z ust mniejszego Morvalata wyrwał się wrzask bólu. Imperator bestialsko docisnął młodzieńca do kamiennej ściany, po czym przywarł ze wszystkich sił do jego ciała. Gareldh czuł bolesne miażdżenie w podbrzuszu.
A potem wszystko zaćmił ból. Rozdzierający i straszliwy, bowiem on wszedł w niego bez żadnego wcześniejszego przygotowania. Uther zaśmiał się ofierze do ucha, po czym zaczął się w nim poruszać, szybko i brutalnie, nie pozwalając mu się przyzwyczaić do jego obecności w nim. Chciał zadać mu ból i czerpać z tego własną przyjemność, nie liczyło się nic więcej.
Morvalat potrafił tylko krzyczeć i płakać z bezsilności, ciągły wrzask rozdzierał jego gardło. Każdy ruch oprawcy w jego wnętrzu rozrywał go na małe kawałeczki. Drżącymi rękoma odnalazł oparcie w ścianie, do której był przyciskany. Jego ciało raz po raz przeszywał bolesny dreszcz, gdy on dociskał niemal do końca swego członka. Gwałtownie wysuwał się z niego prawie do końca, by następnie brutalnie wejść, tak głęboko, jak tylko mógł. Gareldh czuł jak po jego udach ścieka krew zmieszana z jego nasieniem. Wkrótce do bólu zaczęła dołączać się przyjemność, lecz to trwało zaledwie ułamek sekundy. Uther po raz ostatni pchnął brutalnie, dochodząc przy tym z głośnym jękiem, a następnie wycofał się z jego wnętrza.
Gareldh z urywanym szlochem osunął się na kolana u jego stóp.
— Mam nadzieję, że będziesz już pokorną, zabaweczką — powiedział cicho Władca Ciemności, zakładając mu na nadgarstek bransoletę, blokującą moc.
— B-będę, m-mój p-panie — powiedział cicho.
Uther przeniósł go na łoże, uśmiechając się z zadowoleniem, bo wiedział, że jego dawny wróg nie kłamał.
Oczy Gareldha ponownie wypełniły się łzami, kiedy do końca zrozumiał, że właśnie powrócił do koszmaru z dawnych lat.

Koniec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.inperpetuum.fora.pl Strona Główna -> Proza Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin